CrossFit – definicja

Co to jest w ogóle ten CrossFit? Jak najkrócej wytłumaczyć, na czym polega? Co jest w nim najważniejsze? Tak naprawdę, można by o tym pisać bardzo długo, ale jest takie jedno zdanie, w którym zawarta jest praktycznie cała esencja systemu treningowego, stworzonego przez Grega Glassman’a:

„ciągle zmienne, ruchy funkcjonalne, wykonywane na wysokiej intensywności”

Jak widać, definicja CrossFit’u składa się z trzech części, które połączone w całość, dają niesamowite efekty w postaci lepszej ogólnej sprawności, mniejszego poziomu tkanki tłuszczowej i poprawy wydolności. Żeby lepiej zrozumieć system, omówię każdą z nich i wyjaśnię, dlaczego jest tak ważna.

Określenie ciągle zmienne to główna cecha CrossFit’u, która zakłada niespecjalizowanie się w czymkolwiek. Ruchy i ćwiczenia, które wykonujemy zmieniają się na każdym treningu. Dzieje się tak dlatego, żeby osoby trenujące CrossFit były przygotowane na każdą ewentualność (fizyczną) w życiu. Przecież nigdy nie wiemy, jaka sytuacja spotka nas na co dzień… Czy będzie to przepchanie na pobocze samochodu, który rozkraczył nam się na środku skrzyżowania, a może pomoc sąsiadowi we wniesieniu ciężkiego mebla na trzecie piętro? Co jeśli będzie trzeba gonić złodzieja, który wyrwał torebkę kobiecie, która szła obok nas albo po prostu wejść na drzewo, żeby uratować kotka? 🙂 Poza tym, trenując wg schematu, który jest powtarzalny, nasze ciało szybko się do niego przyzwyczaja i efekty stają się z dnia na dzień mniejsze. Dostarczanie coraz to nowych bodźców treningowych daje wiele korzyści zarówno dla naszego układu nerwowego, jak i dla wszystkich mięśni, ścięgien i stawów.

Ruchy funkcjonalne to nic innego, jak ćwiczenia opierające się na tych samych wzorcach ruchowych co czynności wykonywane przez nas każdego dnia. Przysiad to wstawanie, martwy ciąg to umiejętność podnoszenia ciężkich przedmiotów z podłogi, a wyciskanie to wkładanie pudeł na wysoką półkę. Przykładów jest setki, ale wszystkie one mają wspólną cechę: angażują znacznie więcej mięśni niż ćwiczenia na maszynach! Przysiad z odważnikiem kettlebell trzymanym z przodu (na barku) doceniłem, kiedy na świecie pojawiła się moja Córeczka. Często nosiłem ją na ramieniu i nie musiałem odkładać, gdy coś mi upadło. Bez problemu potrafiłem usiąść tak nisko bez pochylenia, żeby podnieść przedmiot. Tak naprawdę, nigdy nie wiemy, kiedy nam się przyda trening funkcjonalny, ale lepiej być gotowym i docenić po fakcie niż żałować, że doznaliśmy urazu przy „prostych” czynnościach życiowych.

Ostatnią częścią definicji CrossFit’u jest intensywność. To ona gwarantuje nam rezultaty. Jestem trenerem od dobrych kilku lat i znam wiele przypadków, kiedy ktoś ćwiczy poprawnie, regularnie, a nie może osiągnąć zamierzonych efektów. Pomijając sposób odżywiania się, odpowiedź jest jedna: trenowali za mało intensywnie! Tzn. używali za małych obciążeń, robili zbyt mało powtórzeń, pracowali za wolno lub mieli za długie przerwy. Przebywanie podczas treningu w, tak zwanej, strefie komfortu, to nie do końca to, do czego powinniśmy dążyć. WOD (Workout Of The Day), czyli jednostka treningowa w CrossFit trwa od kilku do dwudziestu kilku minut, rzadko dłużej. Jest to bardzo dobra wiadomość dla osób, którzy twierdzą, że nie mają czasu na trening 😉 Intensywność jest oczywiście dostosowywana przez trenera do poziomu wytrenowania uczestników zajęć i każdy wykonuje trening wg swoich możliwości.

Mam nadzieję, że wszystkie wymienione przeze mnie argumenty są logiczne, przekonują Was i zachęcą do spróbowania swoich sił w CrossFit! Nic nie ryzykujecie, możecie tylko zyskać!

 

CrossFit Level 1 Trainer

Mariusz Michalski